Wczoraj byłam w Ośrodku
Nie ma słów, które opisałyby moje uczucia, zarówno kiedy tam przyszłam, kiedy rozmawiałam z przekochaną panią Bożeną, jak i kiedy musiałam wyjść (do mojej pracy).
Relacja nie odda tego, co zadziało się w moim sercu (chociaż ja miętka nie jestem i to raczej co innego, tylko nie bardzo umiem nazwać

).
W każdym razie spędziłam niemal godzinę w domu (spokojnie można tak nazwać to miejsce), w którym to, co wyczuwa się na pierwszy rzut oka, to miłość i troska o mieszkańców i podopiecznych. Dzieci są otaczane taką opieką, jakby były własnymi dziećmi pracujących tam osób. Z resztą nazywanie tych dzieciaków dziećmi jest zdecydowanie bardziej odpowiednie, niż nazywanie ich podopieczymi (to słowo nie pasuje do uczuć, jakimi są otaczane). Poza tym nie odczuwa się tam, że ktoś tam pracuje - dorośli są częścią życia tych dzieci i chociaż w sensie ilości zajęć jest tam mnóstwo pracy, to jednak nie odczuwa się takiej atmosfery, jak na przykład w bibliotece (

), czy nie wiem, gdziekolwiek indziej.
Pani Bożena jest dla tych dzieci mamą, sama o tym powiedziała, ale to i tak widać. Wiecie co, nie wiecie jak ogromnie mnie poruszyło przebywanie w tym domu. Choć miałam wrażenie, że minęło dopiero kilka minut, a już musiałam iść.
Pani Bożena oprowadziła mnie po budynku ośrodka, pokazała niezwykły pokój do rehabilitacji dla dzieci (świecąca rura z bulgoczącą wodą, wygrywane melodie, kolorowe sprzęty dla dzieci, barwne ściany, migoczący świetlisty wąż, fosforyzujące poduszki, kula, taka jak w dyskotekach) - w życiu czegoś takiego nie widziałam.
Ale najważniejsze jest to, że
poznałam dzieci, także Natalkę, Artura i Łukasza, ale nie umiem tego opisać, to się nie mieści w mojej głowie, tylko napiszę, że dzieci są kochane i każde z osobna chciałoby się ukochać. Są bardzo ładne, co zobaczycie same, bo mam nadzieję, że będę mogła powklejać tu dużo zdjęć
Teraz jeszcze tylko terminologia: najbardziej prawdopodobny termin wręczenia poduszek i kołderek to 5 lub 8 grudnia, więc tyle czasu będziecie musiały jeszcze czekać (ja też

).
Kto przeczytał to do końca temu gratuluję cierpliwości
Ach, no zapomniałabym -
pani Bożena prosiła, by przekazać Wam wszystkim najserdeczniejsze pozdrowienia i muszę przyznać, że jeszcze chyba nie słyszałam, aby pozdrowienia brzmiały tak szczerze i z prawdziwego serca. No w każdym razie rozumiecie, o co mi chodzi