Siódma kołderka - dla Robsona 1719 tak oto wyglądaNo i wierszyk:
Wsiadł Robson na rower, kask założył nowy,
gna drogą prościutko, już ma rozpęd zdrowy.
Obok drogi tory, kolejowy przejazd
i pasiasty szlaban, opuszczony teraz.
Robson przed szlabanem stanął jak należy.
Z żółciutkim wagonem już parowóz bieży.
A naprzeciw drugi, szybko jedzie z górki,
Czerwony, z komina puszcza dymu chmurki.
Mijają się właśnie przy dróżnika domku,
stukając kołami: - Cześć Kubo! – Cześć Tomku!
Wyleciały na to z krzaków wściekłe ptaki.
– Co to tak turkoce? Skąd tu hałas taki?
Głośno utyskuje Stella w słodkim różu:
– Jak dla mnie w tych krzakach hałasu za dużo!
Łapie wściekła w bańki co się jej nawinie
i spuszcza prościutko na Kaprala Świnię.
On od lat już wielu, i nie jest to bajka,
perfidnie próbuje ukraść ptakom jajka.
Hal swój czub przygładził, choć ma w nim 3 pióra
i pomiędzy drzewa pobliskie dał nura,
bo wyczuł to pierwszy, lub miał tylko farta,
że z krzaków wybiegnie brązowy pies Marta.
Rozgoniła ona całe zbiegowisko
Donośnym szczekaniem, bo to wielkie psisko.
Nawet Chucka Marta wystraszyła srogo
I tak zaczął skakać jakby tańczył pogo.
Potem wszystkie ptaki odleciały w chmury,
Z domku wyszedł dróżnik, szlaban dał do góry.
Po przygodę Robson wyruszył bezpiecznie.
- Opowiesz jak było? Opowiedz koniecznie!