Będzie bez rzeźbienia. I nic na piechotę.
Klasycznie.
Pocięłam materiał na długie paski,
pozszywałam po trzy
i dopiero wtedy pocięłam na takie, jakie mi potrzebne.
Po drodze zszyłam długi rulon ze skosu, przewróciłam go na prawą stronę i wciągnęłam do środka kilka grubych nitek wełny. Nie, to był moher.
Bardziej puchaty.
Paska ze skosu też nie cięłam sama ( ten sposób zostawiam Jolci), tylko użyłam do tego bawełnianej lamówki ze skosu prosto ze sklepu. Przed zszyciem rozprasowałam ją po prostu na płasko.
Wreszcie zaczęłam układać te swoje puzzle.