Wracając w niedzielę z Krakowa, wstąpiłam po drodze do (tych)

Tychów. Ponieważ umówiłyśmy się z Mamą Jagody, może udałoby się jakiś artykuł o Kołderkach napisać, przy okazji wręczania kołderki.
Muszę się przyznać, że byłam okropnie przejęta.
Jagoda z Mamą zobaczyły samochód, który niepewnie krażył wokół bloku i machały z uśmiechem, dając sygnał, że trafiłam we właściwe miejsce.
Jak weszłam na górę, to Jagoda się schowała - dla zabawy, oczywiście, ponieważ zaraz się pojawiła i mnie uściskała i wycisnęła słodkiego buziaka. Zawołala brata i mogłam wręczyć obojgu paczuszki od nas. No i zaczęło się misterium odpakowywania.
Załączony obrazek ( Kliknij miniaturę aby powiększyć )
