Pamietacie jak na szyciu w Warszawie męczyłam się z pikowaniem morskiej kołderki??? Marnie skończyła.
"wkopałam " moją Olge w rozprucie całej kanapki i zsfastrygowanie jeszcze raz,
wredna kołderka, jak można tak utrudniać !!!!!!!!
A potem zaczęłam od nowa pikować, ale znowu mnie zdenerwowała i
.
Rozrułam ponownie i stwierdziłam,że nie szyje po ramkach bo dostanę zawału serca. Tak mnie zeźliła,że przeszyłam po całości nie patrząc na hafty w KRATECZKE.
i wiecie co, nawet śmisznie wyszło.....podoba mi się!!!!
A wyszło tak:
Załączony obrazek ( Kliknij miniaturę aby powiększyć )