
Kochane cioteczki już jestem !
Nie było mnie w tym temacie od czwartku 30.08, ale tak sie złożyło ,że ważniejsze od ploteczek bywa szycie kołderek ( Martusia

jest w szpitalu )
Dzisiaj mam już gotową kołderkę (suszy sie na suszarce) , no to ja mogę sobie poopowiadać o moim szyciu dla Martusi
Zacznę od tego ,że powiem wam cioteczki

, jakie jesteście "niedobre"
Przekombinowałam

z plastyką!
Żadna mi nie powiedziała:
-Ela , coś to nie tak z tymi kolorkami, może byś coś wymyśliła? ( tutaj od razu mówiąę- nie dotyczy to Smyka i takiej jednej bardzo wrażliwej na interpunkcję

cioteczki)
No same zobaczcie!

, nawet próba nie uspokoiła mnie

Czyli , co ja robię Jolciu kochana ? PRUJE

Mam dowód na to!

No i poszło do zszycia
A potem to już było prawie z górki ! prawie , bo sobie jeszcze raz nieco poprułam

, aż uzyskałam taki wierzch kołderki :
z przodu

i z tyłu
no i kanapeczka

Pikowanki były "w jabłuszka" -ma się rozumieć

Ale to pokażę , gdy kolderka wyschnie i aparat wróci do mnie
Tak to szyłam kołderkę dla Martusi , Jeśli są jaies "wpadki" to wybaczcie

Tyle udało mi się zdziałać za 4 dni. Starałam się , ale na pewno można było jeszcze bardziej