Żatuję

,już jest skończona (nawet wyprana), tylko mam takie pytanie: ponieważ do mojego XIX wiecznego warsztatu wkradła się technologia XXI wieku- czyli zamiast fastrygowania używam agrafek i robię to po raz pierwszy, czy nie przesadzam z tą ilością? Czasu zajmuje mi tyle samo co fastrygowanie,tylko palce mam nie naruszone, nie pokłute i generalnie komfort (używam też agrafkownika

, czy jak to się tam zwie i to już w ogóle jest bajka)
Załączony obrazek ( Kliknij miniaturę aby powiększyć )
