
Gosiu , w piekarniku to ty już tylko zrobisz "do smaku" . Bardziej bym sie martwiła , kto onego królika do stanu piekarnikowego przygotuje ?????
Kiedyś , kiedyś moja babci a posłałą dziadka do klatki z królikami , by właśnie takiego najdorodniejszego królika na pasztet świąteczny przygotował
Dziedek z wielkimi oporami, po maleńkiej utarczce z babcia w końcu na podwórze poszedł.
Babcia mnie przywołała i wspólnie obserwowała , jak dziadek sobie poradzi?
Dziedek przygotował drewniana pałkę do ogłuszenia królika( JAKOBY TO JEST NAJBARDZIEJ HUMANITARNY SPOSÓB

)
No i stoi dziadek koło klatki z królikami . W końcu wyciągnął królika-skazańca z klatki. Ułożył sobei bedaczysko na przedramieniu i głaszcząc po futerku, gada:
( tu był monolog w najpiękniejszej mowie Lwowiaka):
"-Ot , widzisz biedaku!
Durnowata Pańcia ma smaka na pasztety . Zachciało się Hrabini królika.
A ja tobie , jak Batiar jakiś przez łeb przylać muszę!"
Tu było głaskanie po głowce i dalsza mowa :
"-Widzisz, tak tobie tutaj pałką przyłożę...."
Zrobił dziadek przymiarkę, pałkę podniósł do góry i........runął na ziemię jak długi
W locie zamachnąl jeszcze rękami i trącił drzwiczki klatki. Króliki z klatki zaczęły wyskakiwać na podwórze. Dziadek huknął głową w wiadro
Zanim babcia wyleciala z chałupy ,dziadek juz tonął w krwi ( rozciął sobie w czasie upadku głowę) i nie ruszał sie , bo zwyczajniej wcześniej zemdlał ....
Króliki po całym podwórzu biegały!
Babcia na tempo pompowała wodę ze studni i wołała:
"Marian, ta Ty nie umieraj! Czort z królikiem , żeby ja przez takie durnowate rzeczy wdowo została "
Takie mam wspomnienia z królikiem na Święta.

Mam nadzieję ,ze nie dostane

za te historyjkę ???