wiem ze wiekszość rodziców chorych "naszych " dzieciaczków, to ludzie niezwykli, którzy doświadczeni boleśnie przez los odkrywają w sobie takie pokłady tajemnych mocy, o których zwykłym śmiertelnikom sie nie śniło. Ja miałam zaszczyt poznać rodziców Kuby, i naprawde jestem pod ogromnym wrażeniem klasy i mądrości w tej walce na smierć i życie. Dla takich rodzin chce się góry przenosic, a własne "zwykłe" problemy wydają się śmieszne, i człwoiek zastanawia się, czy naprawdę umie kozystać z tego co dostał od losu.
Na kołderkowie też poznałam nesamowite dziewczyny, takie normalne a niezwykłe. Cieszę się ze maiałam taką możliwość, bo człwoeik żyjąc z dnia na dzien i zajmując się wyłącznie swoimi sprawami traci perspektywę, a dzeki kołderkowie świat nabiera zawsze prawidłowych proporcji. Dmę dziś w wielkie trąby, ale czasem i ja muszę,..."czasami człwoiek musi, inaczej się udusi, uuuuu:
;-)
dziewczyny, bardzo Was

, i mame Kubusia też bardzo

(czemu nie tatę Kubusia? bo to taki przstojniak, a ja mężatka, że nie uchodzi tak sie publicznie obściskiwać

)
i co zaostało z dęcia w wielkie traby? pierdnięcie w trąbkę
ps. Przysięgam wypiłam tylko łyk piwa, nie karmie, nie jestem w ciąży to mogę...