Strasznie mi przykro... tak się cieszyłam, że ta własnie kołderka się dla niego przydała... Miałam nadzieję, że tym razem się uda. Nie pierwszy raz miałam taką nadzieję. Nowotwór to takie wstrętne bydlę, że nie wiadomo własciwie co się dzieje, dlaczego własny organizm zaczął fiksować. Trudno z tym walczyć, bo walczy się z własnymi komórkami... Zawsze jest to tragedia i rozpacz, ale chyba najtrudniej patrzeć, jak gaśnie nadzieja, gdy chodzi o własne dziecko. Bardzo współczuję Rodzicom.
|